Cukierki,
czekoladki, ciasteczka... Nie wiem na czym polega ich specyfika, ale
ukraińskie słodycze ciężko porównać z polskimi! Dlatego będąc
na Ukrainie warto zapoznać się z ukraińskimi słodkościami i nie
przejmować się dodatkowymi centymetrami tu i ówdzie.
Moim hitem są okrągłe ciastka owsiane, za 6 zł za kilogram. Pani w sklepie „Sołodka Mrija” na iwano-frankowskim bazarze już wie, że za każdym razem, gdy przychodzę, kupię torebkę wiwsianych.
Bardzo
lubię też uszka – czyli małe ciastka francuskie w kształcie
serduszek.
I
wszelkie słodycze ze zhuszczonką – czyli ze słodkim mlekiem
zagęszczonym – czekoladowe cukierki ze zhuszczonką, wafle ze
zhuszczonką, ciastka ze zhuszczonką...i oczywiście sama
zguszczonka.
A
chałwa! Ale nie dobrze nam znana sezamowa, a...słonecznikowa.
Nieziemska! Waniliowa, kakaowa, z rodzynkami, orzechami, w
czekoladzie.. Nie potrafię przypomnieć sobie innych słodyczy,
które wywołują u mnie większą radość. I nie przeraża mnie
nawet jej zbyt duża wartość energetyczna.
Ale
gdy myślę o słodyczach z Ukrainy, od razu nasuwa mi się jedno
skojarzenie – ROSHEN! Roshen – czyli firma będąca największym
producentem słodkości. Cukierki owocowe, czekoladowe, nadziewane, z
miodem, żelki, krówki w czekoladzie, galaretki, landrynki – czyli
cukierkowe szaleństwo w wyborze. Ale również batoniki, czekoladki,
ciasteczka, torty, wafelki...
Moje faworyty to:
Konafetto – wafelkowe rurki, nadziane zhuszczonkowym kremem, oblane czekoladą;
Szalone
Pszczółki – nazywane w Polsce czasem Gumiżelki – czyli coś
między galaretką i żelkiem;
Leniwki
– czyli krówka dla leniwców.
I
oczywiście czekolady – moja ulubiona – z sezamem oraz biała z żurawiną i
orzechami.
A
za co jeszcze firmę Roshen darzę wyjątkową sympatią? O tym
wkrótce...
Jadłam już troszkę słodyczy z Ukrainy, ale tych nie znam.
OdpowiedzUsuń